Alberto Riviera.docx

(17 KB) Pobierz

Czy historia Alberto jest prawdziwa? Nie! Nasze intensywne śledztwo doprowadziło nas do jego kart policyjnych, planów inwestycyjnych, fałszerstw czeków, sprzecznych zeznań, sfałszowanego świadectwa ukończenia szkoły oraz przemocy w rodzinie.

 

Alberto Rivera, znany także jako Alberto Romero, jest uwikłany prawnie. Aktualnie toczy się przeciwko niemu sprawa w sądzie Południowej Kalifornii o defraudację. Według Cesara Ramireza, dał on Alberto 2000 dolarów w celu zainwestowania w pewną własność w Huntington Park w Kalifornii. Własność nie została nigdy nabyta, a gdy Ramirez zarządał zwrotu pieniędzy, dostał druk darowizny na 2000 dolarów; sprawa trafiła do sądu.

 

W 1965 r. został wydany w Hoboken w New Jersey nakaz aresztowania Alberto za fałszowanie czeków. Zostawił też tam 3000 dolarów długu.

 

W październiku 1967 r. Alberto najął się do pracy w siedzibie Kościoła Boga z Przepowiedni (Church of God of Prophecy). Tam zaczął zbierać pieniądze na fundusz dla szkoły w Terrassie w Hiszpanii. Na zapytanie owego kościoła wysłane do tej szkoły przyszła następująca odpowiedź: szkoła dała mu list na zbieranie funduszy tylko na miesiąc lipiec. Szkoła później odkryła, że gdy on „twierdził, że jest katolickim księdzem (...) w rzeczywistości nigdy nim nie był”. Odkryli, że zostawił długi parafii św. Wawrzyńca, prowadząc zbiórkę w jej imieniu i z tego powodu jest poszukiwany przez hiszpańską policję za „dokonane oszustwa i kłamstwa”. Na końcu jest informacja, że żadne pieniądze nigdy do szkoły nie dotarły.

 

W liście do Departamentu Sprawiedliwości wielebny Charles Hawkins z tej wspólnoty oświadczył, że bank Alberto skontaktował się z nimi, gdyż wystawił czek liniom lotniczym Delta Air na zamknięte konto. W 1969 r. wydano przeciwko Alberto dwa nakazy aresztowania w DeLand i Ormond na Florydzie. Pierwszy za kradzież karty Bank-Americard. Dochodzenie kryminalne Bank of America dowiodło wypłacenia 2000 dolarów z niej. Drugi nakaz dotyczył „niedozwolonego użycia pojazdu”. Alberto porzucił skradziony samochód w Seattle w stanie Waszyngton. Stamtąd przeniósł się do Południowej Kalifornii.

 

Świadectwo nawrócenia się Alberto jest samo w sobie sprzeczne. W 1964 r. pracując w Chrześcijańskim Kościele Reformowanym (Christian Reformed Church, jest to związek kalwiński) wyznał, że nawrócił się z katolicyzmu w lipcu 1952 r. Teraz twierdzi, że to był 1967 r. Na przemówieniu w Kościele Wiary Baptystów (Faith Baptist Church) w Canoga Park w Kalifornii stwierdził, że nawrócił się o 3 nad ranem 20 marca 1967 r., automatycznie odrzucając Kościół katolicki. Jednak pięć miesięcy później, w sierpniu 1967 r. promował katolicyzm i ruch ekumeniczny na łamach jednej z gazet w jego rodzinnym mieście Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich. Kolejną sprzecznością jest jego trzymiesięczny pobyt w sanatorium (gdzie miał być torturowany). Według jego zeznań został tam umieszczony w 1965 r. za narażanie Kościoła katolickiego. To oznacza, że jego „nawrócenie” nastąpiło nie później niż w kwietniu 1966 r. Książka „Alberto” ukazuje zwolnienie we wrześniu 1967 r. Co się działo przez te półtorej roku Alberto nie ujawnia. Tymczasem w wywiadzie w Las Palmas (sierpień 1967 r.) twierdzi, że prowadził prace ekumeniczne w Terrassie przez ostatnie 6 miesięcy. To jest okres w którym miał być przetrzymywany w sanatorium przez ujawnianie ekumenicznego spisku Rzymu!

 

KAPŁAŃSTWO

 

Kościół katolicki zaprzecza, że Alberto był kiedykolwiek księdzem jezuitą i biskupem. Dokument mający być dowodem na bycie księdzem jest jedynie zezwoleniem na wyjazd za granicę, które uzyskał w wyniku oszustwa. Świadectwa Alberto ordynacji na księdza są sprzeczne: w czasie wizyty u rodziny w 1967 r. w Las Palmas stwierdził, że miało to miejsce w Kostaryce, zaś w 1968 r. w kościele baptystów powiedział, że go wyświęcono w Las Palmas.

 

Alberto twierdzi obecnie, że był jezuickim biskupem. Żaden z jego byłych wspólników nie pamięta, żeby mówił on o tym przed 1970 r. Wielebny Wishart (był kiedyś pastorem kościoła baptystów w San Fernardo), który rozmawiał z Alberto o tym, stwierdził, że Alberto zaznaczył że nigdy nie był biskupem, ale używał tego tytułu dla prestiżu. Wciąż używa go w swoim Hiszpańskim Kościele Baptystów (Hispanic Baptist Church) w Oxnard w Kalifornii.

 

Po rzekomej ucieczce Alberta katolikom z Madrytu książka „Podwójny Krzyż” poświęca dziewięć stron na ratunek i nawrócenie jego Siostry „Marii”, zakonnicy z Londynu. Faktycznie, był on w rzeczonym czasie (wrzesień 1967 r.) w Londynie, ale zatrzymał się w katolickim klasztorze, a nie w YCMA, co twierdzi w tej publikacji. Wielebny Delmar Spurling (Church of God of Prophecy), który go z tego klasztoru odebrał, wyznał, że Alberto miał tylko jedną siostrę, nie miała na imię Maria i nie była zakonnicą, tylko pokojówką w jednym z londyńskich domów. Alberto przebywał u członków tego kościoła przez miesiąc, nim powrócił do Stanów Zjednoczonych.

 

TYTUŁ Z MŁYNA DYPLOMÓW

 

Alberto twierdzi że ma cztery doktoraty (N.D., D.D., Th.D, Ph.D.) i magistra psychologii. Mimo to przy zapytaniu o nie jest niejednoznaczny. Twierdzi, że był wraz ze swoim kolegą z Las Palmas w seminarium w Kostaryce (Seminario Biblio Latinamericano), którego nie ukończył. Ów przyjaciel, wielebny Plutarco Bonilla (szanowany lider chrześcijański w Ameryce Środkowej) powiedział, że Alberto nigdy nie ukończył liceum w Las Palmas i że był na kursie dla nie posiadających ukończonej szkoły. Uczelnia ta zaświadczyła listownie, że musiała wyrzucić Alberto za „nieustanne kłamanie i bunt wobec przełożonych szkoły”. Podawana chronologia wydarzeń nie znajduje miejsca na uzyskanie uzurpowanego statusu akademickiego. Gdy wielebny Wishart zmusił Alberto do odpowiedzi na temat swojego wykształcenia, ten odparł, że uzyskał je w młynie dyplomów w Kolorado (instytucja wydająca dyplomy bez wymagań dot. pracy naukowej i nieuznawane za tytuły naukowe – przyp. wł.). To zakończyło ich znajomość. Pastor baptystów Rassmussen przepytał Alberto z wykrywaczem kłamstw, który wskazał jednoznacznie na oszustwo.

 

Byłe relacje rodzinne Alberto były opisywane negatywnie przez wszystkich, którzy mieli okazję je poznać. Poznał swą pierwszą „żonę” w Kostaryce podczas pracy dla kościoła Metodystów. Wielebny Bonilla twierdzi, że żył pod koniec lat 50. z kobietą w niezalegalizowanym związku. Jak twierdził Alberto: „byli małżeństwem przed Bogiem”. Później w dokumentach pracy Alberto wpisał, że ożenił się z Carmen Lydią Torres 25 listopada 1963 r. We wrześniu 1964 r. urodził się im syn w Hoboken w New Jersey, gdy Alberto pracował w kościele reformowanym. Jego przełożony w tym czasie, wielebny Edson Lewis zeznał, że Alberto używał przemocy w stosunku do żony i syna. Po niecałym roku mały Juan zmarł w El Paso w Teksasie, gdzie przebywał z rodzicami po fałszerstwie czeków.

 

Wielebny Charles Hawkins opisuje w swoim liście do Departamentu Stanu relacje w tym związku jako raczej skomplikowaną. Stwierdza on w nim, że ślub między nimi miał się odbyć w Tennessee w 1968 r., ale Carmen Lydia się na nim nie stawiła, woląc zostać w Puerto Rico.

 

Wówczas Alberto pojechał do Puerto Rico, skąd wrócił do Stanów ze swoim nowym synem, Alberto. Kilka miesięcy później przyjechała do nich Carmen Lydia. Tak zeznał jego były współpracownik i współlokator, wielebny Daniel Abrego, dodając, że Alberto pozostawił Carmen Lydię w Meksyku w 1966 r., gdy wrócił do Hiszpanii. Trudno ustalić, co się stało z tym synem, choć wielebny Abrego twierdzi, że został umieszczony w domu opieki społecznej w Tennessee. Przy przeprowadzce do Florydy w 1969 r. nie było z nimi dziecka.

 

W 1969 r. urodził się im kolejny syn Luis Marx. Podczas pobytu na Florydzie ich najemca stwierdził że dziecko było źle traktowane. Co się z nim stało – nie wiadomo, nie było go, gdy uciekali ze skradzionymi samochodem i kartą do Seattle. Po pobycie w w tym mieście zaginął słuch o Carmen Lydii; Alberto ożenił się ponownie w 1977 r. z Nury Frias z Dominikany. Czy kiedykolwiek był w legalnym związku, lub rozwodził się, nie wiadomo. W każdym razie istnienie dwojga jego dzieci w Ameryce, w czasie gdy miał być księdzem w celibacie w Europie głęboko podważa wiarygodność zeznań Alberto!

 

PRZESZŁOŚĆ I TERAŹNIEJSZOŚĆ

 

Alberto jest znany ze związków z metodystami, Kościołem Chrystusa (Church of Christ), Chrześcijańskim Kościołem Reformowanym (Christian Reformed Church), Kościołem Boga z Przepowiedni (Church of God of Prophecy) oraz różnymi kościołami zielonoświątkowymi i baptystycznymi, a także kontrowersyjnym Kościołem Życia Uniwersalnego (Universal Life Church). Założył szereg organizacji: Agapesofia Oikoumene, Katolicki Kościół Apostolski, Hiszpański Kościół Baptystyczny w Oxnard, a ostatnio Centrum Informacji o Antychryście. Wbrew twierdzeniom Alberto, że jest to instytucja non-profit zwolniona z płacenia podatków, Wewnętrzne Biuro Podatkowe (IRS) temu zaprzecza. Zastrzegł także w swoim newsletterze, żeby nie wysyłać darowizn pocztą, bo otwierają je Rycerze Kolumba.

 

Obecnie (tj. w 1981 r.) mieszka w Ontario w Kalifornii, posiada własny kościół w Oxnard, sklep spożywczy w Północnej Kalifornii oraz ma jakieś posiadłości. Zbiera pieniądze na fundusz dla ukrywających się byłych księży i zakonnic i brakuje mu jeszcze 110 tysięcy dolarów do ukończenia tego projektu.

 

Co myśli o tym Jack Chick? Nie wiadomo, gdyż nie rozmawia z reporterami. Gdy raz odebrał telefon w swoim domu stwierdził, że nie spotkał dotąd tak dobrego człowieka, jak Alberto i wie, że ta historia jest prawdziwa, gdyż „modlił się w tej sprawie”. Jack twierdzi, że boi się także o swoje życie, ze względu na jezuickich zabójców.

 

Gdy się dodzwoniliśmy do Alberto, odmówił spotkania z nami (ma biuro w siedzibie Chick Publications). Twierdzi, że wszystkie wyrządzone krzywdy do 1967 r. popełniał z rozkazu Kościoła katolickiego, zaś późniejsze są oszustwem mającym go oczernić.

 

Z tego co ujrzeliśmy historia Alberto jest zmyślona, podobnie jak Johna Todda, innego protegowanego Jacka Chicka, twierdzącego, że czarownice przejmują władzę nad światem. Alberto umiejętnie stworzył paranoiczny system obronny, utrudniający zapędzenie go w róg. Zawsze może oddalić oskarżenia, twierdząc, że są jezuickim spiskiem.

 

Czy Jack jest naiwny, czy publikuje te historie, bo się dobrze sprzedają? Nie można odkryć jego prawdziwych motywów, ale po fiasku Johna Todda powinien wycofać te publikacje i być ostrożniejszym przy kolejnych.

 

Jak można odpowiedzieć? Po pierwsze należy być ostrożniejszym względem tego, co czytamy i promujemy. Nie można wspierać „paranoi dni ostatnich”. Bóg obiecał nam przebrnięcie przez wszelkie trudności. Na koniec musimy się modlić za tych wszystkich ludzi, którzy uwierzyli w te bajki, za Jacka Chicka, by był bardziej odpowiedzialny za to co publikuje i za Alberto, aby się nawrócił i podążał naprawdę za Chrystusem. 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin