Tony Halik.doc

(3706 KB) Pobierz

Polak odkrył legendarną stolicę Inków - zdjęcia

Najsłynniejszy z rodzimych podróżników - Tony Halik - był wszędzie. Zmarł 14 lat temu, ale pozostał po nim trwały ślad w postaci wielu programówtelewizyjnych, fascynujących książek a także Muzeum Podróżników w Toruniu im. Tony Halika. 

Przez ponad dwadzieścia lat prowadził z żoną – Elżbietą Dzikowską programy dla TVP: "Tam gdzie pieprz rośnie", "Tam gdzie rośnie wanilia", "Tam, gdzie kwitną migdały", "Tam, gdzie pachnie eukaliptus" oraz "Pieprz i wanilia". Ten ostatni był na antenie przez ponad dwadzieścia lat i liczył ponad trzysta odcinków. Jest najdłuższym dokumentalnym serialem Telewizji Polskiej. Wyświetlane filmy nagrywane były głównie dla amerykańskich sieci telewizyjnych. 

Napisał trzynaście książek, wiele artykułów do gazet oraz współtworzył komputerową Encyklopedię Świata. 

W 1976 roku razem z Elżbietą Dzikowską byli pierwszymi Polakami, którzy dotarli do Vilcabamby. Wcześniej inne wyprawy dotarły do tego miejsca, ale ekspedycja Guillena, Halika i Dzikowskiej była pierwszą, która dostarczyła dowody potwierdzające, że to właśnie miejsce jest legendarną stolicą Inków. 



Pieprz i wanilia

O sile programu "Pieprz i wanilia" stanowiły niebanalne osobowości prowadzących i przystępność w przedstawianiu materiałów z podróży, bogato dokumentowanych źródłami etnograficznymi i antropologicznymi. Fenomen programu na pewno również polegał na tym, że pojawił się on na antenie i największą popularność zyskał w czasach, gdy Polacy nie mogli swobodnie podróżować. Reglamentacja paszportów i ograniczenia w swobodnym poruszaniu się po świecie dotykające obywateli PRL, dodatkowo wzmacniały siłę programu, który stawał się dla widzów swoistym "oknem na świat". 

Na zdjęciu poniżej: Elżbieta Dzikowska i Tony Halik podczas nagrywania programu Pieprz i wanilia, w swoim domowym studio telewizyjnym. 

 

 

 



Wojenne początki kariery

Po wybuchu II wojny światowej Halik, właściwie Mieczysław Sędzimir Antoni Halik, przedostał się przez Zaleszczyki do Rumunii i następnie do Francji, gdzie wstąpił do Wojska Polskiego. Następnie trafił do Wielkiej Brytanii, gdzie służył w Polskich Siłach Powietrznych. 

Zdjęcie pochodzi z kolekcji Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika - oddziału Muzeum Okręgowego w Toruniu. 

Wówczas po raz pierwszy zetknął się z kamerą, filmując samoloty (również zestrzeliwane). Sam został zestrzelony przez Niemców w okolicach kanału La Manche. Pomoc dotarła dopiero po czterech godzinach i wyłowionego z wody, przemarzniętego i nieprzytomnego zawieziono go do szpitala w Szkocji. W czasie rekonwalescencji wysyłał listy do przyjaciela w Londynie, w których opisywał swoje wojenne losy. Listy te były drukowane w jednym z angielskichczasopism, a Halik polubił dziennikarstwo. 



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ruch Oporu

Po powrocie do zdrowia Halik wrócił do lotnictwa, ale został ponownie zestrzelony nad Francją. Uratował życie lądując na spadochronie na pewnej farmie, gdzie schronienia udzieliła mu dziewczyna o imieniu Pierrette. Halik przyłączył się potem do Ruchu Oporu. 

W 1943 roku dzięki pomocy francuskich partyzantów Halik dostał się przez Hiszpanię z powrotem do Wielkiej Brytanii. 

Na zdjęciu: Tony Halik podczas podróży. 
 

Ślub z Pierrette Andrďż˝e Courtin



W 1943 roku dzięki pomocy francuskich partyzantów Halik dostał się przez Hiszpanię z powrotem do Wielkiej Brytanii. 

Na zdjęciu: Tony Halik z żoną Pierrette i Synem Ozaną. 

Zdjęcie pochodzi z kolekcji Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika - oddziału Muzeum Okręgowego w Toruniu. 

Po wojnie, w 1946 roku, wziął ślub z Pierrette Andrďż˝e Courtin, dziewczyną, która udzieliła mu schronienia we Francji. Został odznaczony francuskim Krzyżem Wojennym. Za męstwo otrzymał też brytyjskie i polskie odznaczenia wojskowe. 

Został wysłany z Anglii do Afryki, jako budowniczy mostów i pomocniczych lądowisk. W Kenii zetknął się po raz pierwszy z plemionami o kulturze odległej od europejskiej. W Afryce zdobywał pierwsze doświadczenia w filmowaniu dzikich zwierząt. 

Antonio

Po powrocie do Wielkiej Brytanii w 1948 roku podpisał kontrakt z prywatną argentyńską transportową linią lotniczą. Wraz z żoną wyemigrował do tego kraju w i 1952 roku przyjął obywatelstwo argentyńskie, aby móc swobodniej podróżować. W Argentynie nikt nie potrafił wymówić jego polskich imion - przyjął więc imię Antonio. 

Zdjęcie pochodzi z kolekcji Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika - oddziału Muzeum Okręgowego w Toruniu. 

 



 

W pierwszą podróż po wojnie popłynął żaglówką

W Buenos Aires zorganizował i prowadził szkółkę lotniczą, potem był fotografem w ekipie obsługującej Juana Perona, ówczesnego szefa państwa. Zafascynowany Indianami, wyjeżdżał często z żoną do amazońskiej dżungli. 

Tony Halik był zapalonym żeglarzem. 

Na swoją pierwszą powojenną podróż nie poleciał jednak samolotem, ale zakupił żaglówkę (która otrzymała nazwę Halikówka) i z żoną popłynął rzeką Parana w poszukiwaniu indiańskich plemion. 

 



 

Zdrobnienie "Tony"

Po tej wyprawie zaczął współpracować z czasopismem Life, a następnie Time and Life, Sport Magazine oraz ze stacjami telewizyjnymi. Od 1950 roku zaczął pracować dla amerykańskiej sieci telewizyjnej NBC. Wtedy po raz pierwszy nazwano go zdrobnieniem Tony - i tak już zostało. 

Zdjęcie pochodzi z kolekcji Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika - oddziału Muzeum Okręgowego w Toruniu. 

Na następną wyprawę Halik udał się w górę rzeki Paragwaj na pokładzie żaglówki White Shadow. Przez dłuższy czas przebywali w amazońskim stanie Mato Grosso znanym jako Zielone Piekło. Po odłączeniu się od pewnej wyprawy myśliwskiej udali się w dół rzeki Araguai, a następnie poszukiwali rzeki Rio das Mortes (Rzeki Śmierci). Natrafili wówczas na górskie pasmo Serra do Roncador, w którym Halik odkrył system tuneli i jaskiń. Jedną z nich, ze względu na ciekawą kompozycje stalaktytów nazwał Jaskinią Orła Białego. 

 

 

 

 

Z Ziemi Ognistej do Alaski

Najsłynniejszą podróż odbył z żoną Pierrette jeepem z Ziemi Ognistej do Alaski. Rozpoczęła się ona w 1957 roku i trwała 1536 dni - przemierzyli 182 624 kilometry (ponad czterokrotna długość równika Ziemi) i wydali ponad 80 tysięcy dolarów. Zwiedzili wówczas 21 krajów, przekroczyli 140 rzek i bagien, wybudowali 14 mostów i zmienili 8 kompletów opon. Najwyżej dotarli na 5200 m n.p.m., podróżowali w temperaturach od -50 do +60 stopni. Podczas podróży używali namiotu Turin z nieprzemakalną podłogą i podwójnym dachem, który rozbijali 684 razy i spędzili w nim 1253 noce. Na zakończenie podróży (w 1962 roku), za kręgiem polarnym, wbili w ziemię dwie flagi: polską i argentyńską. 

Na zdjęciu: Tony Halik przy Wielkim Murze. 

 



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Most Halika

Wiele lat później Halik, ku swemu zdziwieniu, dowiedział się, iż na trasie jego podróży powstała miejscowość Puente Halik (Most Halika). Jak się okazało podczas jednej z przepraw Tony Halik zbudował most. Dla żartu wbił w ziemię tablicę informacyjną z takim napisem i ruszył w dalsza drogę. Wkrótce potem ludzie zaczęli korzystać z prowizorycznego mostu, ulepszać go, a powstała tam osada przyjęła nazwę, jaką pozostawił po sobie Tony Halik. 

Na zdjęciu: Tony Halik i Elżbieta Dzikowska w Meksyku. 

Zdjęcie pochodzi z kolekcji Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika - oddziału Muzeum Okręgowego w Toruniu. 

Podczas tej wyprawy urodził się ich syn Ozana. Otrzymał imię na cześć Indianina, który uratował Halikowi życie podczas walki dwóch zwaśnionych plemion. Halik uwielbiał Indian, często wśród nich przebywał - zyskał nawet miano białego Indianina. Pokłosiem tej eskapady jest książka 180 tysięcy kilometrów przygód. 

 

Pamiątki dla widzów

W 1976 roku razem z Elżbietą Dzikowską byli pierwszymi Polakami, którzy dotarli do Vilcabamby. Wcześniej inne wyprawy dotarły do tego miejsca, ale ekspedycja Guillena, Halika i Dzikowskiej była pierwszą, która dostarczyła dowody potwierdzające, że to właśnie miejsce jest legendarną stolicą Inków. 

Zdjęcie pochodzi z kolekcji Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika - oddziału Muzeum Okręgowego w Toruniu. 

Ze swoich wypraw przywozili myśliwskie trofea, plemienne ozdoby, broń, amulety, ceramikę i egzotyczne kapelusze, które gromadzili w swoim warszawskim domu. Pamiątki wybierane były z myślą o widzach. Tony przywoził tylko to, co nadawało się do pokazania w "Pieprzu i Wanilii". Program ten nadawany był nie ze studia telewizyjnego, ale z prowizorycznego atelier zainstalowanego w ich domowej piwnicy w Międzylesiu pod Warszawą. 

Fałszywe wiadomości o śmierci Halika

Podczas jego wypraw, trzykrotnie pojawiły się fałszywe wiadomości o śmierci Tony Halika. Po raz pierwszy stało się to podczas pobytu w Boliwii, w Tipuani. Jeden z poszukiwaczy złota oświadczył w La Paz, że widział jak wraz z żoną Halik tonął w rzece Coroico. Po artykule na temat swojej śmierci Halik musiał szybko wysyłać listy do przyjaciół, informując ich, że pozostali przy życiu. 

Historia powtórzyła się, gdy opóźniał się powrót Halików od Indian Jibarów. Pojawiła się wówczas pogłoska, że spreparowano już ich głowy, które ozdobią muzeum etnograficzne. 

Po raz kolejny wiadomość o swojej śmierci usłyszeli z radia, podczas odpoczynku na fermie przyjaciół w Cali - ich samochód był podziurawiony od kul i wymagał gruntownego remontu. Rzekomo szczątki ich wozu widziano u stóp skał, a ciał nie udało się zidentyfikować 

Na zdjęciu: Tony Halik i Elżbieta Dzikowska przy wjeździe do miasta Corleone. 

 

 

 

Wiele razy wykiwał śmierć

Tony Halik otarł się o śmierć wiele razy podczas: wojny, rejsów na morzu, polowań na dzikie zwierzęta, napadów rabusiów i wrogich Indian, w zatrutych strzałach i jadzie węży. Był zmuszony wyskoczyć na spadochronie z płonącego samolotu. Na wysokości 1370 metrów podczas filmowania gór Hondurasu ich śmigłowiec uległ awarii. Halik nie utracił zimnej krwi, tylko kontynuował filmowanie, wnioskując, że przynajmniej nagrany film może się uratować. Pilot był jednak w stanie uniknąć rozbicia - Halik zawisnął na pasach, łamiąc sobie obojczyk. Innym razem do spokojnie bawiącego się syna skradał się jaguar. Halik, nie tracąc opanowania, zastrzelił go jednym strzałem. 

Na zdjęciu: Tony Halik i Elżbieta Dziko...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin